Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
czwartek, 9 maja 2024 05:29
Reklama

Nasz człowiek w Londynie

Pierwsza w historii TV Kwidzyn korespondencja zagraniczna. Ilona Samborska, która czas letniej kanikuły spędza za granicą pisze do Was z Londynu. Na początek Wimbledon.
Nasz człowiek w Londynie

Nadszedł czas długo wyczekiwanych wakacji. Jedni z Was wyjeżdżają, inni pracują, a jeszcze inni przygotowują się do poprawek. Korzystając z faktu, że stres maturalny mam za sobą, postanowiłam wyjechać z ojczystego kraju i zachłysnąć się życiem w innym miejscu. Kierunek mojej wyprawy zapewne Was nie zdziwi. Londyn - tutaj zamierzam wypoczywać oraz odkryć to, czego do tej pory nie dane było mi zobaczyć. Jednak, aby nie tracić kontaktu z widzami TV Kwidzyn, postaram się przybliżyć Wam moje przemyślenia i ciekawe strony pobytu na wyspach. Mam nadzieję, że będziecie zadowoleni, a więc - zaczynamy!

  Na początek... Obecnie mieszkam w dzielnicy o nazwie Ilford, położonej na północnym wschodzie miejskiego organizmu. Jestem tutaj już czwarty raz, więc zdążyłam dokładnie poznać okolicę. To co najbardziej mnie zadziwia, to ogromne podobieństwo wszystkich domów - ulice wyglądają jak szeregi identycznych budynków. Dla osoby, która przebywa tutaj pierwszy raz, na pewno dużym szokiem jest mieszanka kulturowa, z którą przychodzi się zmierzyć. Dla osoby takiej jak ja, która pochodzi z małego miasta, obcowanie z ludźmi tak wielu narodowości, to zupełna nowość. Ale do życia w  tak multikulturowym mieście można się przyzwyczaić ;)

  W poprzednie wakacje, przebywałam w Londynie w czasie Igrzysk Olimpijskich. W tym roku udało mi się zdążyć na końcówkę Wimbledonu. Jest to najstarszy i najbardziej prestiżowy turniej tenisowy na świecie, zaliczany do turniejów Wielkiego Szlema. Ku mojej radości, nasi reprezentanci radzili sobie bardzo dobrze w tegorocznej, 127. edycji. Pełna nadziei na finał z udziałem Polaków czekałam na roztrzygnięcia najpierw ćwierćfinałów. Bratobójczy pojedynek Łukasza Kubota z Jerzym Janowiczem był jednym ze smaczków turnieju. Dodatkowo, mieliśmy zapewnione miejsce w półfinale dla naszego rodaka, co było sytuacją bez precedensu w historii polskiego tenisa. W rozgrywkach kobiet, awans do 1/2 finału wywalczyła Agnieszka Radwańska. Popularna "Isia", która w poprzedniej edycji walczyła w finale Wimbledonu, przegrała jednak w następnej rundzie, co według mnie, po tym jak odpadły między innymi Azarenka i Serena Williams, było wielkim rozczarowaniem. Nadzieją pozostał pojedynek Janowicz - Murray, z którego niestety zwycięsko wyszedł Szkot. Jak się okazało w niedzielę, "Jerzyk" uległ późniejszemu zwycięzcy Wimbledonu. 

 Nie mogłam przegapić takiej okazji i wybrałam się w niedzielny poranek na najsłynniejsze korty trawiaste. Niestety, nie udało mi się zakupić biletów na zwiedzanie, gdyż w ostatni dzień, taką możliwość mieli jedynie posiadacze biletów na mecz finałowy. Nie dane było mi zobaczyć kortów od środka, ale udało mi się porozmawiać z bardzo miłymi osobami, które pracują przy organizacji turnieju i dbają o bezpieczeństwo podczas rozgrywek. Zapytani o Janowicza, od razu uśmiechali się życzliwie i stwierdzali, że jest to niesamowity wojownik i może osiągnąć w tenisie bardzo wiele. Również przedstawiciele brytyjskiej policji byli sympatycznie nastawieni do wszystkich fanów. 

 

Ku mojemu zdziwieniu w tłumie ludzi oczekujących na finał dostrzegłam kilku rodaków. Byłam bardzo zadowolona, że mogę zamienić parę słów w ojczystym języku a do tego z ludźmi o podobnie dużym zamiłowaniu do sportu co ja. Fani tenisa różnią się od żywiołowych kibiców między innymi piłki nożnej czy szczypiorniaka. Na trybunach kortów zasiadają często gwiazdy wielkiego formatu, a na Wimbledonie pojawiają się także przedstawiciele rodziny królewskiej, dlatego też ludzie, których spotkałam nie przejawiali większych oznak sportowego szaleństwa. Sądzę jednak, że coraz większe sukcesy naszych zawodników sprawią, że tenis na stałe zagości w sercach Polaków. Fani naszej ojczystej drużyny byli nieco zawiedzeni brakiem Janowicza, czy Radwańskiej w finale. Z drugiej strony, po rozmowie z nimi mogę wywnioskować, że pokładają ogromną nadzieję w grze popularnego "Jerzyka" i to w nim upatrują wschodzącą gwiazdę tenisa. Wycieczkę śladami Wimbledonu uważam za bardzo udaną mimo, że nie udało mi się zobaczyć wszystkiego "od środka". 

 

A czy Wy jesteście fanami tenisa? Może ktoś z Was uprawia ten sport profesjonalnie? Podzielcie się Waszymi przemyśleniami! 

 


Podziel się
Oceń

Komentarze
Gość 13.07.2013 13:42
Myślę, że chodziło o zadużenie czyli zakochanie się. w tym wypadku lista podejrzanych będzie bardzo długa...
Gość 12.07.2013 19:02
Co to znaczy się w kimś "zadłużyć"? Wiem, że można się U KOGOŚ zadłużyć, ale to chyba nie u Ilony, bo ona dopiero zarabia na Wyspach!
Gość 09.07.2013 21:17
Gdzie się podziała merytoryczna dyskusja na przestawiony temat?
Gość 09.07.2013 20:49
Jeżeli komentarz dotyczy autora tekstu lub programu to skąd tu osobiste tęsknoty? Może ktoś się po prostu w Ilce zadłużył i skycie to jej okazuje? Któż to może wiedzieć.......Hmmmmmm
Gość 09.07.2013 20:19
I te wszystkie powyżej łącznie z pierwszym dotyczyły materiału?
Gość 09.07.2013 20:00
Wolno wszystkim ale komentarz powienien dotyczyc treści materiału a nie zawierwć osobiste wycieczki pod adresem autora. Trochę kultury!
Gość 09.07.2013 19:56
Nie wiedziałem że komentować wolno tylko sympatykom pani Ilony
Gość 09.07.2013 19:24
no całkiem fajnie wyglada na tym zdjeciu Ilona
Amator 09.07.2013 19:15
Jak nie tęsknisz to po co czytasz pacanie? Obejrzyj sobie jakiś film w telewizji albo poczytaj książeczkę i nie obciążaj innych winą za swoje kompleksy. Ja też będę tęsknił i poczytam z przyjemnością to co Ilona przyśle z Londynu.
Gość 09.07.2013 18:45
Wakacje, a Ty do... pióra:-) Podziwiam i życzę niezapomnianych wrażeń!
Pan Kuba 09.07.2013 18:42
Policjanci na wyspie, wszędzie tacy są. Taką mają pracę :). Pozdrawiam
Gość 09.07.2013 18:36
A ja nie
Gość 09.07.2013 17:50
A na długo pojechała pani Ilona do Londynu? Będę tęsknić...
Reklama
Reklama