Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
sobota, 20 kwietnia 2024 10:06
Reklama

Dłuto i piła łańcuchowa

Chociaż posługują się nowoczesną techniką znacznie ułatwiającą pracę, to powody, dla których zajmują się rzeźbą, są od wieków takie same. Pasja, potrzeba tworzenia i wyrażenia siebie oraz chęć przekazania czegoś innym. W Rakowcu, na czwartym już plenerze rzeźbiarskim, spotkali się ludzie, dla których rzeźba stała się sposobem na życie.
Dłuto i piła łańcuchowa

Przebłysk świadomości, chwila natchnienia, misja. Uczestnicy tegorocznej edycji pleneru w Rakowcu różnie mówią o przyczynach chwycenia za dłuto, ale wszyscy z taką samą pasją i oddaniem oddają się swojej profesji.  Rzeźbią od lat, sięgając po różne materiały, ale to właśnie drewno traktują z atencją. Potrafią długo opowiadać o jego walorach, strukturze i wymaganiach, jakie narzuca twórcy. Jeszcze całkiem niedawno drewniane kapliczki, figury frasobliwych Chrystusów, czy charakterystyczne postacie ludzkie o szorstkich rysach i melancholijnym wyrazie były normalnym elementem krajobrazu Polski. Dziś widać je coraz rzadziej, znikają z przestrzeni wsi, ustępując miejsca przedmiotom produkowanym masowo  w formach odlewniczych do gipsu i na wtryskarkach. Może właśnie dlatego hasło tegorocznego pleneru to "Ginące zawody", a może dlatego, że rzeźbiarze kiedyś zwani ludowymi sami zaliczają się już do gatunku na wymarciu?  Plener organizowany przez Gminny Ośrodek Kultury w Kwidzynie kultywuje te ginące tradycje, ale też stwarza mieszkańcom możliwość czynnego obcowania ze sztuką oraz odnalezienia jakiejś cząstki lokalnej tożsamości. Szefowa GOK Katarzyna Bednarek mówi, że chciałaby, żeby wernisaże zamykające plenery stały się świętem dla lokalnej społeczności i dały im możliwość obcowania ze sztuką oraz artystami. Pomysłodawca pleneru oraz instruktor rzeźby w GOK Piotr Jakubowski chciałby, aby podczas warsztatów z młodzieżą, które towarzyszą imprezie, zaszczepić pasję do rzeźby jak największej ilości dzieciaków, a może nawet znaleźć dla siebie godnego następcę. Tempo pracy na plenerze jest bardzo szybkie. Na wykonanie rzeźb nadnaturalnej wielkości artyści mieli zaledwie 5 dni, a zaczynali od surowych pni dębu. Najpierw musieli je wstępnie przygotować, potem wydobyć z nich zgrubny kształt, a na koniec dopracować w każdym szczególe. To tempo narzuca korzystanie z nowoczesnych narzędzi takich, jak piły łańcuchowe i różnego rodzaju szlifierki, ale wszyscy uczestnicy zgodnie podkreślali, że dłuto i młotek nadal są podstawą ich pracy. To właśnie odróżnia polskich twórców od zagranicznych kolegów, którzy posługują się już tylko nowoczesnymi narzędziami. W ten sposób, w Stanach Zjednoczonych zrodziło się zjawisko speed carving - szybkie rzeźbienie przede wszystkim za pomocą pił spalinowych. Chociaż Polacy są tradycjonalistami,  to pokaz zorganizowany na zakończenie pleneru udowodnił, że szybko przyswajają sobie nowinki. Przez godzinę spod pił artystów wykluło się stadko pięciu, bardzo zgrabnych gąsek.

  Filmowy dokument, który powstał podczas tegorocznej edycji pleneru prezentuje sylwetki biorących w nim udział artystów oraz intencje przyświecające organizatorom. Podejmuje też próbę odpowiedzi na pytanie, czy do listy ginących zawodów, na temat których powstały w tym roku prace, nie należy jeszcze doliczyć zawodu rzeźbiarza.

 

 

 


Podziel się
Oceń

Komentarze
Reklama
News will be here
Reklama